sobota, 29 czerwca 2013

Celtic Woman - Amazing Grace- Cudowna Boża łaska...

Blessings - Laura Story (with lyrics)


Modlimy się o błogosławieństwo
Modlimy się o pokój
Zabezpieczenie dla rodziny, ochronę, kiedy śpimy
Modlimy się o uzdrowienie, o dobrobyt
Modlimy się, by Twoja mocna ręka złagodziła nasze cierpienia
Przez cały czas słyszysz każde słowo, które wypowiadamy
Jednak Twoja miłość jest zbyt duża, by dać nam to co nie jest najlepsze

Bo co, jeśli Twoje błogosławieństwa przychodzą przez krople deszczu?
Co, jeśli Twoje uzdrowienie przychodzi przez łzy?
Co, jeśli potrzebujemy tysiąca bezsennych nocy, by zobaczyć, że jesteś blisko?
Co, jeżeli próby tego świata, są Twoimi błogosławieństwami w przebraniu?

Tłumaczenie ze strony www.radiopielgrzym.pl

piątek, 28 czerwca 2013

BRAT CZESŁAW BASSARA UCZY W RUMUNII...

Barat Czesław Bassara przysłał mi kolejny list, informujący o Jego służbie. Tym razem polem misyjnym jest Rumunia. W Rumunii Brat Czesław uczy metodologii pracy z dziećmi nauczycieli Bożego Słowa.
Pozwolę sobie opublikować treść tego listu, oraz kilka fotek z konferencji w tym kraju.

Czesław Bassara
Drodzy Przyjaciele!

Pozdrawiam pięknie z Rumunii. Dzisiaj minęły pierwsze dwa tygodnie
Międzynarodowego Instytutu Szkoleniowego CEF w Sibiu, Rumunia. Ale ten czas
szybko mknie! Przyjechałem tu 15 czerwca, dzisiaj mamy już prawie koniec
miesiąca.

Mamy tu 21 studentów z następujących krajów: Bułgaria, Chorwacja,
Czarnogóra, Mołdowa, Rumunia, Serbia i Słowenia. Moim przywilejem było uczyć
dwóch przedmiotów, mianowicie DOKTRYNY i BIBLIJNYCH PODSTAW EWANGELIZACHI
DZIECI. W tym czasie także przez pierwsze dwa  tygodnie Hanna z Bułgarii
uczyła na temat EWANGELIZACHI DZIECI, a Benu z Rumunii o INTERPRETACJI
BIBLII (w pierwszym tygodniu).  Instytut prowadzi Sebastian z Rumunii.
Bardzo dziękuję za Wasze modlitwy. Pan Bóg bardzo obficie ten czas
pobłogosławił i studenci są zachęceni i zmobilizowani do dalszej nauki i
przygotowań do służby wśród najmłodszych w swoich krajach. Oczywiście nadal
potrzebują naszych modlitw na kolejne 10 tygodni, no i na potem. W
załączeniu przesyłam Wam trochę zdjęć.

Bardzo dziękuję za Wasze modlitwy. Dzisiaj opuszczam Rumunię, aby jutro
pojawić się poprzez Polskę na Słowacji, gdzie będę służył Słowem na
konferencji, w Zborze i w Szkole Biblijnej.

Czesław Bassara, MSNB





Eric Clapton - Lágrimas en el cielo ( SUBTITULADA ESPAÑOL )

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Przesłane filmy (playlista)

Koncert dla Klaudusi- Wodzisław Śl. 23.6.13'

Edyta Bartosiewicz - Rozbitkowie (2013)

Jak narodzić się na nowo ?

Ziarenka słów: Rzym. 12:4-5

Ziarenka słów: Rzym. 12:4-5: "Jak bowiem w jednym ciele wiele mamy członków, a nie wszystkie członki tę samą czynność wykonują, tak my wszyscy jesteśmy jednym cia...

Rzym. 12:4-5

"Jak bowiem w jednym ciele wiele mamy członków, a nie wszystkie członki tę samą czynność wykonują, tak my wszyscy jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, a z osobna jesteśmy członkami jedni drugich."

"Gdyby nuta powiedziała: jedna nuta nie czyni muzyki
...nie było by symfonii
Gdyby słowo powiedziało: jedno słowo nie tworzy stronicy
...nie było by książki
Gdyby cegła powiedziała: jedna cegła nie czyni muru
...nie było by domu
Gdyby kropla powiedziała: jedna kropla wody nie może utworzyć rzeki
...nie było by oceanu
Gdyby ziarno zboża powiedziało: jedno ziarno nie może obsiać pola
...nie było by żniwa
Gdyby człowiek powiedział: jeden gest miłości nie ocali ludzkości
...nie byłoby nigdy na ziemi sprawiedliwości i pokoju, godności i szczęścia".

Koncert dla Klaudii 23 6 13' cz.3

czwartek, 20 czerwca 2013

Misjonarz Czesław Bassara w Rumunii...

Mój Brat w Chrystusie, Czesław Bassara wyjechał z koleną Misją. Tym razem, po powrocie z Syberii, udał się do Rumunii, skąd napisał. Oto treść Jego listu.

Czesław Bassara
Moi Drodzy Przyjaciele wspierający nas tak, że możemy wspólnie wykonywać dzieło, o którym pisze poniżej!

Witajcie z afrykańskiego Sibiu w Rumunii! Dzisiaj w cieniu mamy 34, a w słońcu 49 stopni. Czyli mamy tu 1000 km od Polski upały podobne do tych w Polsce. Mamy więc Afrykę w Europie! Tak piszę, abyście mi nie zazdrościli. Dziękuję za Wasze modlitwy i wszelkie wsparcie dla „OGŁASZANIA SŁOWA.”

Nareszcie mam dostęp do Internetu i mogę do Was pisać i to ze swojego pokoju. Jak to mogliśmy kiedyś żyć bez Internetu?

Pan Bóg pozwolił mi w dniach od 5 do 10 czerwca mogłem przebywać na Syberii, dokładnie w Ałtaju, na pograniczu Chin, Rosji, Mongolii i Kazachstanu. Zwiastowałem Słowo Boże w trzech Zborach i na konferencji CEF, która zgromadziła około 140 uczestników z różnych zakątków Syberii. Jeżeli ktokolwiek z Was chce otrzymać kartkę pocztową z widokiem Syberii, to proszę mi napisać, z radością wyślę.

W ubiegłym tygodniu w Polsce zatrzymałem się na kilka dni, gdzie mogłem cieszyć się całą moja rodziną, a także usłużyć Słowem Bożym na spotkaniu polskich pracowników CEF, a w ostatnią sobotę na konferencji dla pracowników w Piasku. Jeśli jesteście zainteresowani tematem, jaki tam przedstawiłem „Współczesne zagrożenia w życiu duchowym dzieci,” to dajcie mi znać, chętnie Wam ten materiał prześlę do Waszej skrzynki mailowej.

Tego samego dnia, w sobotę, wyruszyłem  po raz trzydziesty piąty do Rumunii, skąd do Was pisze. Przez dwa tygodnie będę uczył na Międzynarodowym Instytucie CEF dwóch przedmiotów, mianowicie DOKTRYNA CHRZEŚCIJAŃSKA i BIBLIJNE PODSTAWY EWANGELIZACJI DZIECI. Moje zajęcia rozpocząłem, prawie natychmiast po przyjeździe do Rumunii. Sama podróż nie była uciążliwa, bo tylko 7 godzin z przerwą w Monachium, w Niemczech.

Na miejscu, czyli w Sibiu, byłem już o godzinie 1.00 z soboty na niedzielę. Trochę się przespałem, o 8.00 śniadanie, a o 9.00 wyruszyliśmy całą grupą, studenci z dziećmi i nauczyciele do Zboru w Cisnadie, jakieś 12 kilometrów od Sibiu. Oczywiście usługiwałem Słowem Bożym. Co za radość!

Otwarcie Instytutu odbyło się w niedzielę o 16.00; usłużyłem Słowem dla studentów i jeszcze przed jego zakończeniem pojechałem do Zboru „Odrodzenie”, który od ponad roku gromadzi się w budynku MONu, czyli w posiadłości wojska rumuńskiego, w samym centrum Sibiu. Do centrum AMEC wróciłem przed 21.00. Myślę, że tej niedzieli nie zmarnowałem.

W poniedziałek od 8.30 rozpocząłem swoje wykłady dla międzynarodowej grupy studentów Instytutu. Od poniedziałku do czwartku mam po 3 wykłady dziennie, wykłady pierwszy i drugi na temat doktryny i wykład szósty przed obiadem 13.00-13.45 na temat podstaw ewangelizacji dzieci. W piątek będę miał wykładów cztery.

Studenci są cudowni i chce im się uczyć. Reprezentują następujące kraje: Bułgaria (3), Chorwacja (1), Czarnogóra (3), Mołdowa (1), Rumunia (1), Serbia (8), Słowenia (3) i Włochy (2). Tłumaczy mamy trzech, jeden ze środka sali tłumaczy na serbski, Bułgarka i Rumun tłumaczą na odnośne języki z ławki. Zaczynam im zadawać zadania, które dość lubią. Jakoś zawsze moi studenci lubią doktrynę, aż dziw bierze! Wykład trzeci codziennie w tym tygodni prowadzi Rumun Beni, pastor Zboru w tym centrum wojskowym w Sibiu, a wykłady o ewangelizacji dzieci prowadzi Hanna z Bułgarii.

W poniedziałek odwiedziłem szkołę biblijną w Selimbar. Usłuzyłem Słowem tamtejszym studentom. To tam w roku 1991 razem z Lindą prowadziliśmy pierwszy kurs dla nauczycieli SND 1, a w roku 1995 pierwszy Instytut na ziemi rumuńskiej. Trochę w tą Rumunię zainwestowałem jednak. Macie w tym swój wielki udział, za co Wam bardzo dziękuję. Nadal liczę na Wasze wsparcie i cieszę się, że możemy być współpracownikami na Bożej Niwie. Jeżeli chcecie, abym Wam podesłał do Waszej skrzynki mailowej kilka, lub kilkanaście zdjęć z pobytu w Rosji, albo z obecnego pobytu w Rumunii, dajcie mi znać, proszę.

Pozdrawiam Was i całe Wasze Rodziny i Zbory bardzo serdecznie! La revedere!

Czesław Bassara, MSNB

środa, 19 czerwca 2013

BRAK CZASU...




Ukląkłem, aby się modlić, ale nie za długo;
Miałem zbyt wiele do zrobienia.
Musiałem się spieszyć, aby dostać się do pracy
A trzeba pospłacać rachunki.
Więc ukląkłem i odmówiłem  pośpiesznie modlitwę
I zerwałem się z kolan.
Mój chrześcijański obowiązek został teraz zrobiony.
Moja dusza mogła odpocząć swobodnie.

Przez cały dzień, nie miałem czasu
Podzielić się  słowem otuchy.
Nie miałem czasu, by mówić o Chrystusie  znajomym.
Oni śmieją się ze mnie, więc boję się.

Nie ma czasu, nie ma czasu, zbyt wiele jest do zrobienia;
To był mój stały krzyk.
Nie ma czasu dla ludzi w potrzebie,
Ale przychodzi ten czas, czas umierania.

Poszedłem przed oblicze Pan.
Przyszedłem, stanąłem ze spuszczonymi oczyma.
W rękach Bóg trzymał księgę;
To była księgą życia.

Bóg spojrzał do księgi i powiedział,
"Nie mogę znaleźć twego imienia.
Kiedyś chciałem je zapisać
Ale nigdy nie znalazłem czasu. "

Tekst zaczerpnięty ze strony GodVine.com

wtorek, 18 czerwca 2013

Sarah Brightman & Andrea Bocelli - Time to Say Goodbye 1997 Video ster...

Ziarenka słów: 2 Tym. 1:12

Ziarenka słów: 2 Tym. 1:12: "Wiem, komu zawierzyłem" Pewne daty są dla nas bardzo ważne. Pamiętamy o rocznicach ślubu, urodzin bliskich czy innych szczeg...

2 Tym. 1:12
"Wiem, komu zawierzyłem"

Pewne daty są dla nas bardzo ważne. Pamiętamy o rocznicach ślubu, urodzin bliskich czy innych szczególnych życiowych wydarzeniach. Na spotkaniach Anonimowych Alkoholików każdy z uczestników podaje, ile czasu upłynęło do dnia zerwania z nałogiem. A jak jest z dniem i godziną naszego nawrócenia się; czy i ta rocznica powinna być świętem? Apostoł Paweł nie mówi: "Wiem, kiedy uwierzyłem", ale: "Wiem, komu zawierzyłem". Bóg nie chce, abyśmy opierali się na naszym nawróceniu, lecz na Chrystusie. On pragnie dać pewność każdemu, kto się do Niego zwróci. Jedni słysząc Jego Głos, od razu otwierają się na Jezusa i z radością przyjmują przebaczenie. Inni, którzy nie mają takiej ufności do Boga, osiągają ten cel po dłuższym czasie, albo i nigdy. On jednak zapewnia w Swoim Słowie: "Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości" (1Jan. 1:9). Nawrócenie "marnotrawnego syna" nastąpiło w dalekim kraju. Nie wiemy, jak długo trwało, aż doszedł do przekonania, że ojciec mu przebaczy. Droga powrotna była długa. Apostoł Paweł, który nazwał siebie największym grzesznikiem, w ciągu trzech dni doszedł do nawrócenia i pewności zbawienia. Bóg prowadzi każdego inną drogą. Ważnym jest, aby nasz brak wiary nie stał Mu na przeszkodzie.

"Czasami ludzie potkną się o prawdę. Ale prostują się i idą dalej, jakby nic się nie stało."

/Winston Churchill/
Autor: Siejka

Pod Budą - Jeszcze tyle nie wiem

Katowice, Feels So Good, Leonard Cohen, Spodek, 2010

TACY JESTEŚMY...

Na portalu społecznościowym  na profilu Po Pierwsze Ludzie, znalazłem interesujący tekst, który pozwolę sobie udostępnić w celu przemyślenia i dokonania zmian w swoim życiu.

"Boimy się kochać, ale chcemy być kochani.
Boimy się odpowiedzi wprost, ale lubimy zadawać pytania.
Boimy się szczerości, ale zawsze żądamy jej w stosunku do siebie. 
Boimy się zrobić pierwszy krok,  ale czekamy, by ktoś zrobił go w naszą stronę.
Boimy się otwartości, ale nie mamy zahamowań, by zranić bliźniego.

Boimy się zaufać, ale obrażamy się, gdy ktoś nam nie wierzy.
Boimy się być niepotrzebni, ale lekceważymy ukochane osoby.
Boimy się podejmować decyzje, ale zrzucamy wszystko na los.
Boimy się odpowiedzialności i oskarżamy innych o swoje niepowodzenia.
Boimy się opinii tłumu, ale sami łatwo oceniamy innych.

Mówimy „nie kochasz mnie”, aby ktoś zapewnił nas, że to nieprawda.
Mówimy „zimno mi”, kiedy chcemy, by ktoś nas przytulił.
Mówimy „ja ciebie też” w odpowiedzi na słowa o miłości, jakbyśmy odpowiadali na czyjeś uczucie i nie brali odpowiedzialności za swoje własne.
Mówimy „wszystko mi jedno”, podczas gdy coś nas dotyka i rani.
Mówimy „zostańmy przyjaciółmi”, ale nie mamy zamiaru się przyjaźnić.

Mówimy „mamo, tato, nie wtrącajcie się w moje życie!”, ale zrzucamy na nich swoje problemy.
Mówimy „niczego już od ciebie nie potrzebuję”, gdy chcemy dostać to, na czym nam zależy.
Mówimy „kiedyś nie byłeś taki”, podczas gdy sami też byliśmy inni.
Mówimy „nie chcę żyć”, gdy chcemy, aby ktoś nas pocieszył.
Mówimy „dam sobie radę”, gdy potrzebujemy pomocy.
Mówimy „to nie jest najważniejsze”, gdy chcemy przekonać  siebie do pogodzenia się.
Mówimy „jest mi dobrze bez ciebie”, podczas gdy na siłę szukamy kogoś, kto wypełni nasze życie.
Mówimy „ufam ci”, gdy jesteśmy targani brakiem zaufania.

Mówimy „robisz to specjalnie!”, podczas gdy sami robimy to samo.
Mówimy „już o tobie zapomniałem”, podczas gdy stale myślimy o tym człowieku.
Mówimy „to koniec”, kiedy chcemy, by to trwało, ale na naszych warunkach.
Mówimy „nie odebrałem telefonu, bo byłem zajęty”, podczas gdy po prostu baliśmy się rozmawiać.
Mówimy „zawsze”, „nigdy”, nie mając świadomości, co to oznacza, gdy chcemy nadać przekonującą siłę swoim słowom i nie jesteśmy w stanie dowieść tego czynami.

Tak wiele mówimy różnych wyrazów, ale kiedy potrzebne jest otwarte spojrzenie i zaledwie kilka ważnych słów – zaciskamy usta, połykamy słowa i milkniemy. Potem znów mówimy wszystkie te kosmiczne bzdury. Dopiero później, „w myślach” , układamy błyskotliwy monolog we własnej głowie ze wszystkimi istotnymi słowami, poglądami, jak w filmie, a następnie odpowiadamy sami sobie właściwymi zdaniami i właściwymi  odpowiedziami… Nienaganny teatr jednego samotnego aktora.

Kpimy ze śmierci, ale boimy się latać samolotami.
Chcemy, by zostawiono nas w spokoju, ale stale sprawdzamy nieodebrane telefony i smsy.
Twierdzimy, że życie jest piękne, ale sami niszczymy je w sobie i wokół siebie.
Nie pijemy wody z kranu, bo to szkodzi, ale alkohol, papierosy i fastfoody wchłaniamy bez problemu.
Nie cierpimy chamstwa, ale sami łatwo wpadamy w złość i niezadowolenie w stosunku do świata i innych.
Mówimy o radości, ale własny uśmiech trzymamy pod kluczem.
Denerwują nas cudze wady, ale własne nazywamy „oryginalnością”.
Nie przywiązujemy wagi do opinii publicznej, ale stale pytamy „co ludzie powiedzą?”, „co pomyślą inni?”
Denerwuje nas cudze bogactwo, ale nie mamy nic przeciwko temu, by je dostać.

Zamykamy drzwi na trzy spusty, ale czekamy na cud.

Wiemy, jak zmienić świat, ale nie chcemy zmieniać siebie.

Denerwują nas cudze zalety, ponieważ czujemy się z nimi nieswojo.
Potrzebujemy stabilizacji, ale sami potrafimy niebezpiecznie rozbujać łódź przy najmniejszym podmuchu wiatru.
Jesteśmy uprzejmi wobec obcych, ale obcesowi wobec bliskich.

Widzimy w innych własne odbicie i to nas drażni.

Pragniemy zrozumienia, ale nigdy nie myślimy o motywach innych ludzi.
Obrażamy się, gdy ktoś sprawia nam przykrość, ale zapominamy o elementarnym dziękowaniu.
Ktoś bez przerwy jest nam coś winien, ale zapominamy o własnych długach.
Nie lubimy plotek, ale bez pytania ingerujemy w czyjeś szycie.
Odchodzimy, by nas zawracano.
Prowadzimy dysputy o cierpliwości, ale nie potrafimy nawet słuchać bez przerywania.
Przechowujemy grube tomy cudzych grzechów, ale nigdy nie zaglądamy do notesu dobrych uczynków.
Panicznie boimy się śmierci, ale żyjemy tak, jakbyśmy byli nieśmiertelni.

Po prostu… jesteśmy dziećmi, które nie wyrosły…"  

autor: Tatyana Varukha, tłumaczenie I.Z.


"Boimy się kochać, ale chcemy być kochani.
Boimy się odpowiedzi wprost, ale lubimy zadawać pytania.
Boimy się szczerości, ale zawsze żądamy jej w stosunku do siebie.
Boimy się zrobić pierwszy krok, ale czekamy, by ktoś zrobił go w naszą stronę.
Boimy się otwartości, ale nie mamy zahamowań, by zranić bliźniego.

Boimy się zaufać, ale obrażamy się, gdy ktoś nam nie wierzy.
Boimy się być niepotrzebni, ale lekceważymy ukochane osoby.
Boimy się podejmować decyzje, ale zrzucamy wszystko na los.
Boimy się odpowiedzialności i oskarżamy innych o swoje niepowodzenia.
Boimy się opinii tłumu, ale sami łatwo oceniamy innych.

Mówimy „nie kochasz mnie”, aby ktoś zapewnił nas, że to nieprawda.
Mówimy „zimno mi”, kiedy chcemy, by ktoś nas przytulił.
Mówimy „ja ciebie też” w odpowiedzi na słowa o miłości, jakbyśmy odpowiadali na czyjeś uczucie i nie brali odpowiedzialności za swoje własne.
Mówimy „wszystko mi jedno”, podczas gdy coś nas dotyka i rani.
Mówimy „zostańmy przyjaciółmi”, ale nie mamy zamiaru się przyjaźnić.

Mówimy „mamo, tato, nie wtrącajcie się w moje życie!”, ale zrzucamy na nich swoje problemy.
Mówimy „niczego już od ciebie nie potrzebuję”, gdy chcemy dostać to, na czym nam zależy.
Mówimy „kiedyś nie byłeś taki”, podczas gdy sami też byliśmy inni.
Mówimy „nie chcę żyć”, gdy chcemy, aby ktoś nas pocieszył.
Mówimy „dam sobie radę”, gdy potrzebujemy pomocy.
Mówimy „to nie jest najważniejsze”, gdy chcemy przekonać siebie do pogodzenia się.
Mówimy „jest mi dobrze bez ciebie”, podczas gdy na siłę szukamy kogoś, kto wypełni nasze życie.
Mówimy „ufam ci”, gdy jesteśmy targani brakiem zaufania.

Mówimy „robisz to specjalnie!”, podczas gdy sami robimy to samo.
Mówimy „już o tobie zapomniałem”, podczas gdy stale myślimy o tym człowieku.
Mówimy „to koniec”, kiedy chcemy, by to trwało, ale na naszych warunkach.
Mówimy „nie odebrałem telefonu, bo byłem zajęty”, podczas gdy po prostu baliśmy się rozmawiać.
Mówimy „zawsze”, „nigdy”, nie mając świadomości, co to oznacza, gdy chcemy nadać przekonującą siłę swoim słowom i nie jesteśmy w stanie dowieść tego czynami.

Tak wiele mówimy różnych wyrazów, ale kiedy potrzebne jest otwarte spojrzenie i zaledwie kilka ważnych słów – zaciskamy usta, połykamy słowa i milkniemy. Potem znów mówimy wszystkie te kosmiczne bzdury. Dopiero później, „w myślach” , układamy błyskotliwy monolog we własnej głowie ze wszystkimi istotnymi słowami, poglądami, jak w filmie, a następnie odpowiadamy sami sobie właściwymi zdaniami i właściwymi odpowiedziami… Nienaganny teatr jednego samotnego aktora.

Kpimy ze śmierci, ale boimy się latać samolotami.
Chcemy, by zostawiono nas w spokoju, ale stale sprawdzamy nieodebrane telefony i smsy.
Twierdzimy, że życie jest piękne, ale sami niszczymy je w sobie i wokół siebie.
Nie pijemy wody z kranu, bo to szkodzi, ale alkohol, papierosy i fastfoody wchłaniamy bez problemu.
Nie cierpimy chamstwa, ale sami łatwo wpadamy w złość i niezadowolenie w stosunku do świata i innych.
Mówimy o radości, ale własny uśmiech trzymamy pod kluczem.
Denerwują nas cudze wady, ale własne nazywamy „oryginalnością”.
Nie przywiązujemy wagi do opinii publicznej, ale stale pytamy „co ludzie powiedzą?”, „co pomyślą inni?”
Denerwuje nas cudze bogactwo, ale nie mamy nic przeciwko temu, by je dostać.

Zamykamy drzwi na trzy spusty, ale czekamy na cud.

Wiemy, jak zmienić świat, ale nie chcemy zmieniać siebie.

Denerwują nas cudze zalety, ponieważ czujemy się z nimi nieswojo.
Potrzebujemy stabilizacji, ale sami potrafimy niebezpiecznie rozbujać łódź przy najmniejszym podmuchu wiatru.
Jesteśmy uprzejmi wobec obcych, ale obcesowi wobec bliskich.

Widzimy w innych własne odbicie i to nas drażni.

Pragniemy zrozumienia, ale nigdy nie myślimy o motywach innych ludzi.
Obrażamy się, gdy ktoś sprawia nam przykrość, ale zapominamy o elementarnym dziękowaniu.
Ktoś bez przerwy jest nam coś winien, ale zapominamy o własnych długach.
Nie lubimy plotek, ale bez pytania ingerujemy w czyjeś szycie.
Odchodzimy, by nas zawracano.
Prowadzimy dysputy o cierpliwości, ale nie potrafimy nawet słuchać bez przerywania.
Przechowujemy grube tomy cudzych grzechów, ale nigdy nie zaglądamy do notesu dobrych uczynków.
Panicznie boimy się śmierci, ale żyjemy tak, jakbyśmy byli nieśmiertelni.

Po prostu… jesteśmy dziećmi, które nie wyrosły…"

autor: Tatyana Varukha, tłumaczenie I.Z.

Leonard Cohen - The Gypsy's Wife (live) Spodek, Katowice 4-10-10

wtorek, 11 czerwca 2013

Spotkanie z okazji 90 lat rybnickiego harcerstwa.

..."ta uparta harcerska piosenka
niesie z sobą woń ognisk, szum drzew.
Gdy zanucisz ją raz - zapamiętasz
biwak, obóz wędrówki i śpiew.
W tej melodii jest siła zaklęta, siła przeżyć radosnych i służb,
więc gdy dźwięczy uparta piosenka,
musisz śpiewać ją z nami i już"...("uparta piosenka" sł.I.Krzywaszewski)

W tym roku mija 90 lat istnienia pierwszych drużyn harcerskich na terenie Rybnika i powiatu rybnickiego. Tego, kiedyś wielkiego obszarowo powiatu, od Brzezia (dzisiejszy Racibórz aż po Knurów,Bujaków (dzisiaj dzielnica Mikołowa), Żory i Rydułtowy...Czerwionka z Leszczynami też były w zasięgu działania Hufca Ziemi Rybnickiej im. Józefa Pukowca.
W sobotę 8 czerwca, z okazji 90-lecia Hufca Ziemi Rybnickiej Stowarzyszenie Ruchu Harcerskiego "Czuwaj"- Krąg Rybnik zorganizowało SPOTKANIE Z HARCERSKĄ PIOSENKĄ.
Spotkanie rozpoczęło się uroczystą mszą świętą w kościele O.O. Misjonarzy przy ul. Kościuszki. Następnie odbyło się kominkowe spotkanie w auli Centrum Kształcenia Inżynierów Politechniki Śląskiej. W czasie spotkania odbyła się promocja i sprzedaż książki "Z dziejów rybnickiego harcerstwa", autorstwa Elżbiety i Zbigniewa Soroczanów.
Spotkanie przy kominku to był czas wspomnień, przyjacielskich rozmów i wspólnego śpiewania harcerskich piosenek, zarówno tych przedwojennych, jak i tych najnowszych.
Spotkanie prowadził były, długoletni komendant rybnickiego Hufca ZHP, przewodniczący Kręgu harcmistrz Zbigniew Soroczan. Łza się w oku kręciła, gdy wspominało się młodzieńcze czasy, gdy można było się spotkać ze starymi, często wiele lat nie widzianymi przyjaciółmi.

P.S. Zdjęcia przedstawiają przebieg spotkania oraz obwolutę książki "Z dziejów rybnickiego harcerstwa".