piątek, 1 czerwca 2012

Świadectwo Allena Buchanka- kaznodziei z Teksasu...

Gdy w październiku 2008 roku Allen Buchanek po raz pierwszy przybył do Palowic, spisałem jego świadectwo, które następnie przesłałem do chrześcijańskiego radia www.Ewangelista.pl.Było to 27 października 2008 r.
W tym dniu świadectwo ukazało się na stronie internetowej radia.
Sięgając do archiwum, chciałbym przypomnieć to świadectwo.

Allen Buchanek - kaznodzieja z Teksasu
Świadectwo br. Allena Buchanka z Teksasu w USA.
Przez kilkanaście pierwszych lat swojego życia nie słyszałem nic o Bogu. Byłem zbyt zajęty. Grałem w uniwersyteckiej drużynie basseballa, robiłem karierę sportową, chciałem zostać zawodowym graczem. Lubiłem rozrywkowe życie pełne seksu i używek. Moja matka była osobą wierzącą w przeciwieństwie do ojca, ateisty i alkoholika. Ojciec nienawidził chrześcijan. Kiedy miałem 19 lat, pewnego razu wracałem, po jednym z meczów, z moją koleżanką autostradą do domu w Huston. Nad jezdnią unosiła się mgła - były to, jak się póżniej okazało, opary benzyny z rozszczelnionego zbiornika. I nagle nastąpił wielki wybuch, to mój samochód zaczął płonąć. Wyniosłem dziewczynę z płonącego auta. Jednak na zewnątrz szalał ogień sięgając 100 metrów w górę, ziemia się trzęsła. Byliśmy strasznie popaleni. Na rękach niosłem dziewczynę próbując zatrzymać jakiś pojazd. Niestety, wszyscy uciekali. Ale nagle, po przebytych 500 metrach, jak anioł zesłany z nieba, zatrzymał się samochód z którego wysiadł mężczyzna, okrył koleżankę kocem i zawiózł nas do szpitala. Ja byłem poparzony w 60% , a moja koleżanka aż w 90%. Judith zmarła po 2 dniach, w dzień swoich 21 urodzin. A moje ciało odpadało, twarz, ręce, nogi, plecy wszystko było popalone, wydzielało straszny smród. Lekarze nie dawali mi żadnych szans na przeżycie. Lecz Pan Bóg chciał inaczej, nie pozwolił mi umrzeć. Przez 6 miesięcy trwała walka o moje przetrwanie. Pierwsze 3 dni po wypadku byłem nieprzytomny. Lekarze chcieli amputować mi ręce zaatakowane przez gangrenę. Rodzice nie zgodzili się na to. Bardzo cierpiałem, ból był nie do zniesienia. Nie mogłem jeść ani pić, musiałem siedzieć gdyż plecy miałem całe poparzone. Lekarze przeprowadzili 12 operacji przeszczepu skóry. Podczas 2 operacji moje serce przestawało bić. Przy pierwszej operacji, kiedy serce przestało pracować, chirurg rozciął skalpelem moją klatkę piersiową i przez 7 minut ręcznie masował serce. Jednak Bóg kolejny raz nie pozwolił mi opuścić tego świata. W czasie 2 operacji sytuacja się powtórzyła, lecz serce nie biło aż przez 15 minut. I tym razem lekarz rozciął moją pierś i ręcznie masował moje serce. Ale Pan dokonał cudu, przeżyłem. Bóg miał wobec mnie inne plany. Wykonano badania, które nie wykazały żadnych zmian w funkcjonowaniu mojego mózgu, mimo że był niedotleniony już przez 22 minuty. Bóg dokonał cudu! Potem dowiedziałem się, że mieszkańcy Huston na czele z lekarzem ze szpitala, gorliwie modlili się o mnie, człowieka niewierzącego w Boga. Lekarz powiedział mi, kiedy po pół roku opuszczałem szpital, że to iż żyję to nie jego zasługa, lecz jest to Boża łaska. Na nowo musiałem się uczyć chodzić, palce u rąk mi się kleiły, nie potrafiłem nic wokół siebie zrobić. Moja twarz to była jedna wielka blizna. Ciało się leczyło lecz psychika "siadała". Wpadłem w depresję po czterech nieprzespanych nocach. Ból nie pozwolał mi zasnąć. Postanowiłem się zastrzelić z pistoletu ojca. Lecz anioł czuwał nademną. Odezwał się dżwięk telefonu, zadzwoniła dziewczyna, którą poznałem tydzień przed wypadkiem. Okazało się, że ta głęboko wierząca osoba, przez pół roku przychodziła do mojego pokoju, siadała przy moim łóżku i modliła się o moje życie i zdrowie. Przez telefon zaprosiła mnie do swego kościoła. Lecz ja nie chciałem już żyć, a tym bardziej słuchać o Bogu. Jednak jej prośby wymogły moją zgodę, postanowiłem, że pójdę tylko jeden raz, co zaznaczyłem. Udałem się na nabożeństwo. Dzieci uciekały widząc mnie, obandażowanego, pełnego blizn, śmierdzącego. Nie wiedziałem, że cały zbór od roku modlił się o moje życie, o moją zbłąkaną duszę. Chrześcijanie widzieli potrzebę mojego serca. Bóg odpowiedział na pierwszą część ich modlitwy. W kościele usiadłem na końcu by nikt mnie nie widział. Chrześcijanie śpiewali tak, jakby znali osobę, o której śpiewali. Robili "głośny hałas" dla Boga. Oni śpiewali z całego serca do Boga. Młody człowiek zaczął mówić o Jezusie, o tym, że Bóg pokazał swoją miłość do ludzi, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. On pierwszy nas umiłował (2 Kor 5:17). Jeśli ktoś jest w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. Tej nocy Bóg ściągnął łuski z moich zabandażowanych oczu. Zaczął mnie ciągnąć do siebie. Jezus powiedział, że przyszedł na ziemię aby zbawić człowieka. Zdobyłem się na odwagę, wstałem i mimo, że był pełny kościół poszedłem do przodu. Pokonałem wstyd i strach, ale przede wszystkim moją pychę i dumę. Bóg zaczął mówić do mego serca i moich uszu. Tej nocy Pan Jezus przyprowadził mnie do Siebie! Od mojego ziemskiego ojca nigdy nie usłyszałem że mnie kocha. Ale uczynił to Pan Jezus, który powiedział, że kocha mnie takim jakim jestem. Uwierzyłem i przez wiarę zawołałem do Boga. Zaprosiłem Pana Jezusa do mego życia. Pokój zapanował w mym sercu. Lecz Jezus chciał abym został jego ambasadorem, mimo moich sprzeciwów, że nie potrafię tego robić, że się nie nadaję. Dziewczyna płakała niedaleko mnie. To właśnie ona, niedługo potem została moją żoną. Moja żona od 45 lat modli się o mnie. Pomaga mi w tym, że mogę jeżdzić po świecie głosząc Ewangelię Jezusa Chrystusa. Bóg powiedział mi, abym udał się do swego taty i wybaczył mu wszystko. Poszedłem do niego i zakomunikowałem, że ma nowego syna, który go kocha i że Bóg go kocha. Ojciec w odpowiedzi na to wyrzucił mnie z domu. Bóg powiedział jednak, że nigdy nas nie opuści. Pewnego wieczoru zwiastowałem ewangelię w kościele znajdującym się niedaleko domu moich rodziców. W pewnym momencie drzwi się otwierają, a do środka wchodzi mój tata i moja mama. Na wezwanie: "Czy ktoś chce oddać swe życie Jezusowi?", mój ojciec wstał, podszedł do przodu i zapytał, czy mógłbym pomóc mu odnależć Boga. Razem uklękliśmy i modliliśmy się. Bóg wysłuchał modlitw mojej mamy, która całe życie prosiła Pana o nawrócenie męża i syna. Pan Bóg sprawił, że mogłem śpiewać na jej pogrzebie. Bez przelania krwi Chrystusa, nigdy nie zostałbym zbawiony. On powstał z martwych, aby usiąść po prawicy Ojca. Ten, który nie znał grzechu, za nasze grzechy umarł!

Brak komentarzy: