środa, 3 sierpnia 2011

SPOTKANIE NA ODWYKU

Andrzej, mój brat w Chrystusie, zaproponował mi wyjazd w poniedziałkowe późne popołudnie do Toszka, gdzie znajduje się Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych.Do tego szpitala, co poniedziałek, na Oddział Odwykowy przyjeżdża Chrześcijańska Misja ELIM, aby pensjonariuszom, przebywającym na detoksie głosić, jak Pan Jezus może uwolnić od nałogów każdego, kto w niego uwierzy i odda Mu swe życie.
Na spotkanie, które prowadził Andrzej,przyszło tym razem 15 osób-1 kobieta i 14 mężczyzn, w różnym wieku, od dwudziestu kilku lat do ponad sześćdziesięciu.W czasie tego wieczoru śpiewaliśmy przy akompaniamencie gitary popularne pieśni ze śpiewnika "Wędrowiec",bracia i siostry mówili świadectwa wyjścia z nałogu, a także , jedna z sióstr i ja czytaliśmy wiersze, ona swój, a ja od Heni, która też kiedyś była uzależniona od alkoholu, a dzisiaj jest przykładną żoną i matką, oddaną Jezusowi.Uczestnicy spotkania mogli napić się kawy, lub herbaty, zjeść ciastko, no i oczywiście zastanowić się i przemyśleć swoje dotychczasowe życie.Widziałem, że w czasie, gdy bracia i siostra mówili świadectwa,u niejednego z uczestników spotkania pojawiły się łzy, ukradkiem wycierane z policzków.Na koniec zaś,wielu  słuchaczy wyszło do modlitwy.
Bracia i siostry modlili się o każdego z ich, aby skruszyli swoje serca i oddali je Panu Jezusowi, a On pomoże wyjść z uzależnienia...Bo Pan Jezus powiedział, że zdrowi nie potrzebują lekarza...Wielu moich braci i sióstr odpowiedziało na zaproszenie Boga do swojego życia. Dzisiaj służą Panu Jezusowi ! A Pan ich używa do tego, aby skruszyli serca tych, którzy są nieczuli  na zaproszenia Boga. Oby Słowo Boże, Dobra Nowina, trafiło  do tych, do których przybywają bracia i siostry z Chrześcijańskiej Fundacji ELIM !
Prosimy Cię , Panie Boże,skrusz ich serca !

W czasie spotkania przeczytałem wiersz siostry Heni z Dąbrowy Górniczej.Oto ten wiersz:

STRACH   SAMOTNOŚĆ   I   PUSTKA

Strach samotność i pustka
Nie wiem co zrobić mam z sobą
Ta myśl że pomoże mi wódka
Wydaje się być dobra metodą

Trzymam kieliszek już w ręce
Nie wiem czy wypić czy wylać
Tak mocno bije me serce
Podnoszę do ust i...wychylam

To miało poprawić mój nastrój
A stało się wręcz coś innego
Zburzył się całkiem mój spokój
I znowu szukam winnego

To mąż mnie kocha za mało
Teściowa mnie nie rozumie
To mleko znów wykipiało
Odpędzić tych myśli nie umiem

Nalewam następny kieliszek
I tak już wszystko przepadło
Wtapiam się w złowrogą ciszę
I patrzę z niechęcią w zwierciadło

Widzę w nim twarz kobiety
Zgorzkniałej przegranej i złej
Alkohol zwyciężył niestety
W walce tak niepotrzebnej.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

ja czuje bracie ze chcialabym wlasnie chodzic z Panem Jezusem do tych ludzi ktorzy sa odrzuceni przez spoleczenstwo ,do chorych naduchu i ciele

WujekTadek pisze...

Agnieszko, serdecznie dziękuję za Twój komentarz. Życzę Ci, By Pan Bóg powołał Cie do tej pięknej służby!