wtorek, 8 lutego 2011

"Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają"

  Dzisiejszy dzień,a właściwie czas pomiędzy godzinami 11 a 13 spędziliśmy z żoną na nabożeństwie pogrzebowym zmarłej w sobotę 5 lutego, naszej siostry w Chrystusie, Gertrudy Rzyczniok. W kaplicy zborowej Słowem Bożym usługiwał brat Henryk Turkanik, a nabożeństwo prowadził przełożony naszego zboru w Palowicach, brat Marian Pawlas.Po zgromadzeniu, kondukt żałobny udał się na miejscowy cmentarz komunalny, gdzie nad grobem pochowanej siostry Trudy kazanie Słowa Bożego głosił brat Czesław Bassara. Zarówno Henryk Turkanik, jak i Czesław Bassara przez wiele lat współpracowali ze zmarłą, która pełniła służbę jako kucharka na chrześcijańskich obozach młodzieżowych.
Brat Czesław Bassara głosił kazanie Słowa Bożego, które zatytułował :

                      " Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają "
Pozwolę sobie zamieścić konspekt dzisiejszego kazania Słowa Bożego

I usłyszałem głos z nieba mówiący: Napisz: Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają. Zaprawdę, mówi Duch, odpoczną po pracach swoich; uczynki ich bowiem idą za nimi.(Objawienie Jana,14,13).
Śmierć jest przecież okrutna, śmierć jest przykrym zaskoczeniem. Jakże umarli mogą być błogosławieni? Słowo "błogosławieni" znaczy "szczęśliwi". Śmierć jest przecież cierpieniem, śmierć jest rozdzieleniem najbliższych. Jakże można mówić o szczęściu w kontekście śmierci?
Biblia mówi: "Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają". W Panu umierają ci, którzy dla Pana żyli.Dla Pana żyli ci, którzy oddali Mu swój grzech i przyjęli Go jako swojego Zbawiciela. Tacy ludzie są szczęśliwi, gdy umierają!
Jest kilka powodów ich szczęścia.
Po pierwsze    zostali uwolnieni z cierpienia. Biblia mówi: "I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły".
            ( Objawienie Jana 21,4)
Po drugie   zostali przeniesieni do nieba. Szczepan kamienowany przez oprawców zobaczył Pana Jezusa, który powstał na jego powitanie. Apostoł Paweł napisał: "Wraz z Nim posadził (nas) w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie" ( list do Efezjan 2,6 ).
Po trzecie,   widza już oblicze Pana Jezusa. Mogą oddawać Mu cześć bez ograniczeń! "Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz"(1 Kor.13,10)
Po czwarte,   odpoczywają po swoich pracach. Apostoł Paweł napisał: "Jego to zwiastujemy, napominając i nauczając każdego człowieka we wszelkiej mądrości, aby stawić go doskonałym w Chrystusie Jezusie; nad tym też pracuję. walcząc w mocy jego, która skutecznie we mnie działa.(List do Kolosan 1:28-29). A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu.(1 List di Koryntian 15, 58).
Po piąte,   "uczynki ich bowiem idą za nimi".Nie oznacza to, że dzięki uczynkom są zbawieni. Zbawienie jest tylko z łaski Bożej przez osobistą wiarę. "Albowiem łaska zbawieni jesteście przez wiarę,
i to nie z was: Boży to dar;(9) nie z uczynków, aby się kto nie chlubił."(List do Efezjan 2:8-9).

Po sobie zostawiamy świadectwo, jakie wydawaliśmy, ludzi, dla których byliśmy błogosławieństwem i własne dzieci. Wpływ, jaki wywieramy na ludzi nawet po śmierci pozostaje.

Biblia jednak nie mówi tak samo o wszystkich umarłych. Ci, którzy nie przyjęli Pana Jezusa i nie żyli dla Niego, kiedy umierają nie są szczęśliwi. Za życia nie byli szczęśliwi i w czasie śmierci szczęśliwi nie są.

                             Nie ma prawdziwego szczęścia bez Pana Jezusa ! 

Więcej konspektów i kazań dr Czesława Bassary :
    Czesław Bassara (czeslaw7@eta.pl ; www.proword.eu )
     

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Masz rację nie ma szczęścia bez Pana Jezusa.Nawet jak Go się jeszcze poznaje to już czuje się Jego miłość i opiekę.
Ten moj wiersz wyrazi to co czuję.

Gdy poznałam Cię Słowo
byłam głodna,spragniona.
Jak uśpiona snem mglanym
chodziłam po świecie.
Obłuda i kłamstwo
zginęły w tej mgle.
Nowa dusza i rozum
rozkwitły jak w słońcu.
Uciekła gdzieś rozpacz,rozterka
i żal,w dal daleką.
Za chmurę się skryła
miłość małżeńska.
Anielska tkliwość wymarzona,
tęczowym łukiem rozpostarta
uwiła dom na dnie serca.
I rosła,rosła nieziemską jasnością rozwarta.
Aż pękło serce nabrzmiałe
kochaniem na dwa tchnienia uniesione wezwaniem.
To jedno,niby obłok biały popłynęło
przez ocean zgliszcz świata-do Pana
na łono cudowności niebios.
Zaś drugie,łącząc się z tamtym duchowo,
przepoiło łagodnością dziecięcą
duszę opatą na kamieniu życia.

Pozdrawiam-nieznajoma.