środa, 27 kwietnia 2011

CZY JESTEŚ GOTOWY - GOTOWA?

Codziennie lubię robić sobie przegląd wydarzeń z  kraju i ze świata. Po prostu chcę wiedzieć, co dzieje się w moim najbliższym otoczeniu, w kraju, czy też w świecie. Nic innego tylko robię sobie prasówkę.
Wczoraj też, kolejny raz, po tzw. długim weekendzie przeczytałem, jaki był bilans ofiar na drogach.
Jest to przerażające; zginęło 35 osób, kilkaset zostało rannych w kilkuset wypadkach, a co najgorsze to to, że zatrzymanych zostało ponad 1800 pijanych kierowców, którzy zasiadali za kierownicą na "podwójnym gazie". Okazuje się, że moich rodaków nic nie nauczy.Lubią "kawalerską jazdę", najlepiej "po kielichu". Żadne ostrzeżenia , ani najsurowsze kary nie pomagają.
Kiedy po skończeniu "prasówki" sięgnąłem po kalendarz chrześcijański "Dobry Zasiew"
znalazłem tekst, który daje asumpt do przemyśleń, a jednocześnie w jakiś sposób koresponduje
ze wcześniej przeczytanymi informacjami. Pozwolę sobie przytoczyć ten tekst z kalendarza.


   Było to wczesnym rankiem. Ania właśnie otrzymała wstrząsającą wiadomość. Sympatyczny 
młody człowiek, z którym spędziła wczorajszy wieczór w rozbawionym towarzystwie wraz 
z kilkoma innymi znajomymi, poniósł śmierć w wypadku samochodowym, gdy był w drodze
do domu.     Ania stała przy telefonie, sparaliżowana przerażeniem. "Co za los, okropność!"
-myślała. Miała go wciąż przed oczyma: zaledwie wczoraj wieczorem; przystojny, wyluzowany,
radosny, a dziś - martwy! Nagle cała niepewność jej osobistego istnienia stanęła jej przed 
oczyma... i to        UPORCZYWE   PYTANIE   O   WIECZNOŚĆ.  
Gdyby tylko była z nim w tym samochodzie, co wtedy?
   Teraz przestraszyło ją wołanie pod oknem. "Aniu, jesteś gotowa? To głos koleżanki z pracy,
która każdego ranka przechodziła pod oknem, by dalej mogły pójść razem.
"Nie, nie jestem gotowa, nie czekaj na mnie!" - dała inną odpowiedź niż zwykle.
   To banalne pytanie koleżanki, które słyszała niemal codziennie, naraz zabrzmiało jej
całkiem inaczej: "  JESTEŚ   GOTOWA?"   Zdawało jej się, jak gdyby ktoś inny zadawał
 jej to pytanie. Zbyt dobrze zdawała sobie sprawę z tego, jak powinna zabrzmieć odpowiedź:
"Nie, nie jestem gotowa umrzeć, nie jestem gotowa, by stanąć przed Bogiem".
Wyraźnie dostrzegła swój opłakany stan, pustkę własnego życia i w perspektywie ten 
ponury koniec, który spotkałby ją, gdyby rzeczywiście umarła.
   "Aniu, Jesteś gotowa? - pytanie to nie dało jej odtąd spokoju, aż w wierze w Jezusa Chrystusa mogła dać na nie zupełnie nowa odpowiedź: "TAK,  DZIĘKUJĘ  CI, PANIE  JEZU,
JESTEM   GOTOWA!"


A czy ty, Janku, Zosiu, Edwardzie, czy Ewo, jesteście gotowi ?
Czy ja jestem w pełni gotowy , w tej chwili, w tym momencie stanąć przed OBLICZEM BOGA?
Niech każdy sam udzieli sobie odpowiedzi!
   

Brak komentarzy: