W najgłębszym dotyku pytam się serca:
czy moje życie nie grą na pokaz…
tarzam swe myśli w kołysce grzeszności
o moja pobożność ? to pozór i głaz.
wargami wielbię Świętego w niebie
oddany sercem ziemskiej gonitwie
wydłużam wzniosłe u szat filakterie
czyniąc je kłamliwą swoją modlitwę.
spraw Panie głód: Słowa Bożego,
gdy własną postawą ukrywam Chrystusa
nie składam o Nim świadectwa nikomu
jest obojętna ginąca mi dusza.
wśród domowników wiary są chorzy
cierpiący wskutek starości, kalectwa
spycham więc problem: uzdrów ich Panie
zajęty sobą i udawaniem.
upadły dusze wchłonięte przez świat
te pokutujące – wstydzą się wrócić
postrzegam je jako obce człeczyny
zamiast w miłości bożej poruczyć.
a przecież myśli zna moje Bóg
na ile w parze w nich wiara i czyn
wnet łaski czas skończy się
osądzać będzie mnie Boży Syn…
Autor: Mirosław Adam Kosmala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz